"..Jestem przekonany, że gdyby ten zapis ustawy przedstawić do oceny Trybunałowi Konstytucyjnemu, to by został uznany za rażąco niezgodny z Ustawą Zasadniczą.."
A ja jestem równie głęboko przekonany, że TK orzekł by to co jest korzystne dla budżetu z którego żyje. Oni nie gardzą Pana pieniędzmi. Nawet tą jedną nędzną roboczogodziną ukradzioną zgodnie z prawem.
I proszę pamiętać o starej zasadzie, że prawa musimy przestrzegać wszyscy. Nawet wtedy gdy dla na są to tylko obowiązki a dla nich przywileje.
Zło tkwi nie w tym, że akurat władza ustanowiła takie przepisy, ale w tym, że w ogóle władza może ustanowić przepisy, które wpłyną na umowę między pracodawcą a pracownikiem.
Większość ludzi w Polsce to akceptuje, bo liczy na to, że władza ustanowi dla nich jakieś przywileje - ale jeśli władza może zarządzić komuś przywileje, to może i je odebrać, i może też zarządzić szykany.
To, że władza może się wtryniać w najdrobniejsze ludzkie problemy jest obcą nam cywilizacyjnie bizantyjską zasadą, która narzucona nam została przez zaborców. Te cywilizacyjne zabory ciągle trwają. Niestety już tak długo obowiązują w Polsce te bizantyjskie, socjaldemokratyczne, obce nam zasady, że większość Polaków je akceptuje i uznaje za swoje.
"..ale w tym, że w ogóle władza może ustanowić przepisy, które wpłyną na umowę między pracodawcą a pracownikiem.."
Ha, ha, ha ;) I bardzo dobrze, że pojawiły się tu regulacje systemowe. Przykro to pisać (bo niejako strzelam do własnej bramki) , ale prawda jest taka że "pracodawcy" nowego chowu najchętniej zatrudnialiby niewolników i zmuszali do pracy za garść ryżu. A i tak narzekaliby na "ogromne koszty robocizny". Nie mówię że wszyscy, ale znakomita większość z nich ma tak zadrukowaną świadomość. To swojego rodzaju bezpiecznik przed chciwością. Tyle że nie funkcjonuje on poprawnie i to w wyniku głupoty rządzących ekip od wielu lat. Z resztą coraz bardziej jestem przekonany że to nie głupota, ale celowa krecia robota.
aaaa
aaaa